niedziela, 26 lutego 2012

Moje pierwsze...

...farbowanie :))
Mam w domu trochę przędzy kaszmiru na szpuli. Kolor niezbyt ciekawy, bladobłękitny, więc postanowiłam coś z tym fantem zrobić. Najpierw przejrzałam sobie raz jeszcze wpisy z doświadczeniami innych pań farbiarek w celu zminimalizowania zniszczeń... Zaopatrzyłam się w barwniki. Te są do tkanin, w moim mieście do włóczki nie spotkałam, a na Allegro jeszcze zamawiać nie chciałam.


Następnie przygotowałam włóczkę. Zachodu było z tym co niemiara, ponieważ nie mam motowidła, w dodatku wymyśliłam sobie potrójną nitkę, więc była niezła zabawa. Aby nici mi się nie poplątały, zabezpieczyłam je wiążąc pasmami


Pomna doświadczeń innych osób, najpierw zrobiłam próbkę: zanurzyłam odcinki włóczki w farbkach, wrzuciłam do gara i pogotowałam około 15min. Bałam się, że kaszmir się mi sfilcuje lub coś innego go trafi, ale na szczęście zachował całą swą sprężystość i puszystość. Przy płukaniu potraktowałam octem i oto co za koszmarek otrzymałam:


Wywnioskowałam z tego, że aby uzyskać delikatniejszy kolor, muszę bardziej rozcieńczyć barwniki. Po rozłożeniu włóczki na folii, zamiast barwić same końce, wymyśliłam sobie większą abstrakcję. Po prostu zaczęłam tą włóczkę chlapać barwnikami w nierównych odstępach, po czym zwinęłam ją w rulonik, lekko miętoląc, aby lepiej rozprowadzić i wymieszać kolory. Wrzuciłam to do kąpieli parowej na 15 minut..


Po wyjęciu, zaczęłam płukać, potraktowałam octem i oto co wyszło:


Zdecydowanie za dużo zieleni -pomyślałam... i postanowiłam coś z tym zrobić...
Jeśli włóczka przetrwała to farbowanie i miała się dobrze, to dlaczego by jej znów nie urządzić kąpieli parowej....
Aby przełamać tą zieleń stwierdziłam, że dobrze by było dolać trochę niebieskiego i czerwieni...
O naiwności...
Kompletnie zapomniałam, że prędzej otrzymam fiolet zamiast niebieskich i czerwonych akcentów...
Po kolejnym cyklu farbowania pojawiło się nieco brązu, rudości i więcej fioletu. Niebieski gdzieś wcięło. No to mądra głowa stwierdziła, że tym razem chlapnie samym niebieskim barwnikiem i to powinno poskutkować...
Oto efekt końcowy na mokro:


Nadal moim zdaniem było za dużo zieleni, ale niebieski ładnie zrównoważył kolory. Po wyschnięciu i zwinięciu włóczka prezentuje się następująco:


Na zdjęciu tego nie widać, ale to duuuży kłębek... Kłębki wyszły 3 szt, ponieważ przy zwijaniu okazało się, że jednak w trzech miejscach za mocno uszkodziłam włóczkę. :(
Od razu z najmniejszego kłębka wykonałam próbkę:




Mogę tylko dodać, że efekt końcowy całkowicie mnie zadowała i mam już pomysł na zagospodarowanie tej włóczki :)
A miało być bardziej pastelowo....

1 komentarz: