piątek, 31 maja 2013

I na niebiesko

Po zrobieniu bluzki z poprzedniego posta czułam lekki niedosyt. Tamten model miał być odrobinę inny, niż ostatecznie zrobiłam, więc postanowiłam zrobić jeszcze jedną bluzkę:


kilka zbliżeń






Tradycyjnie kilka szczegółów technicznych.
Użyłam kordonka Snehurka Ombre w odcieniu melanżu lazurowego błękitu oraz koloru jednolitego. Przy tym miałam kilka resztek błękitu, więc nie jestem w stanie dokładnie określić zużycia wszystkich nici. Całych kłębuszków wyszło jakieś 6 szt i trochę kawałków resztek. Szydełko jak zwykle: Daily nr 3 (zdaje się odpowiednik Tulip 1,5)

I jak to w procesie twórczym bywa, chociaż to wykonanie jest najbliższe temu, co siedziało w mojej głowie, nadal czuję lekki niedosyt. W związku z tym postanowiłam zrobić jeszcze jedną bluzkę z wykorzystaniem tego wzoru, który jak widać niezmiernie mi się spodobał. I w tym momencie proszę Was o podpowiedź: jaki kolor wykorzystać tym razem??  Dostępne są: fiolety, zielenie, brązy, jasny róż oraz kompletnie kolorowy misz-masz :)) I obiecuję, że w oczekiwaniu na Wasze głosy odczekam tydzień :))
Pozdrawiam serdecznie :))

czwartek, 23 maja 2013

Na czerwono

Jako efekt naglącej potrzeby, spadła z mojego szydełka taka oto letnia bluzeczka:


parę zbliżeń:






Wzór jak widzicie, jest identyczny z niedawno robioną słoneczną bluzką. Zużyłam 6,5 motka kordonka Snehurki ombre w dwóch odcieniach czerwieni, szydełko takie samo jak zawsze: Daily nr3
I przyznam się Wam szczerze, że zupełnie zapomniałam, ile ostatnio zużyłam kordonka i w błogiej nieświadomości zaczęłam robótkę. Schody zaczęły się po kilkunastu motywach, gdyż okazało się, że tego koloru starczy mi jedynie na 4 rządki motywów, a to za mało. Bo gdzie jeszcze rękawy? I gdzie wykończenia? I gdzie ja coś tak krótkiego ubiorę? Już szykowałam się do rajdu po okolicznych pasmanteriach, gdy w oczy me wpadły kłębuszki z innym odcieniem. Początkowo miałam bardziej pokombinować i dół zrobić innym wzorem, ale po dłuższym namyśle postawiłam na zestaw uprzednio sprawdzony. W stosunku do słonecznej bluzki zmieniłam jedynie sposób wykończenia :)) Dodam tylko, że jestem z tej czerwonej całkowicie zadowolona. :))

niedziela, 12 maja 2013

Chusta nr1

Wierzcie mi, byłam już przygotowana do tego, aby chustę z antycznego różu przerobić na coś całkiem innego, gdyż zabrakło mi nici na jej wykończenie. Ale w trakcie przeszukiwań moich zasobów włóczkowych związanych z nowym projektem, natrafiłam na jeszcze jeden kłębuszek tych nici. Wobec tego odkrycia, wszystko inne musiało poczekać, a ja zajęłam się wykończeniem tej chusty:



Nie znam pochodzenia tej nici, było to coś z odzysku. Coś miękkiego, lekko lejącego, zachowującego się jak jedwab, ufarbowanego na szary róż z niebieskimi refleksami. Szydełko nr 2. Promień chusty to ca 90cm, więc jest się czym otulić.
Poniżej zdjęcia w trakcie suszenia:


i zbliżenia wzoru



W trakcie prania miałam przez chwilę nie lada niespodziankę. Chusta zrobiła się w wodzie SZARONIEBIESKA. Na szczęście po wyjęciu z wody odzyskała swój niespotykany kolor.

Chustę zrobiłam wg identycznego wzoru, jak chustę z poprzedniego posta. I pewnie zauważyliście, że nie trzymałam się kurczowo schematu i że jak najbardziej da się zrobić wg niego chustę w dowolnie dużym rozmiarze. Otóż powtórzyłam motyw ananasów 3,5 razy, a przy samym końcu, przed ostatnim motywem,  nie zrobiłam już drabinki, lecz pojedynczy rząd słupków. Po prostu widziałam już, że nici nie ma zbyt wiele i inaczej się nie da. W każdym bądź razie wyrobiłam tą nitkę do samego końca i mam tylko nadzieję, że gdzieś w zakamarkach nie czai się kolejny kłębuszek tej włóczki...
Pozdrawiam serdecznie

sobota, 4 maja 2013

Ekwiwalent

Jako zamiennik za ostatnio pokazywaną chustę w kolorze antycznego różu, zrobiłam chustę wg identycznego wzoru lecz z innej wloczki:



zdjęcie odrobinę ciemne, ale robione rano przed dzisiejszym wyjazdem na łono przyrody.

Zużyłam jeden cały motek wełny estońskiej 800m/100g. Nic nie zostało. A szydelko standardowe nr 2 :-)

Link do wzoru wrzuce później, jak wrócę :-) Pozdrawiam  serdecznie :-)

Update...
już wróciłam i oto obiecany link: wzór ten znajdziecie u Marianny Lary. Jak zwykle, mało odpornych ostrzegam, że możliwe jest wystąpienie efektów niepożądanych, w tym zawroty głowy, powstałych z natłoku cudowności... Ale mimo to gorąco polecam :)))

Update2
Załączam fotkę chusty wykonaną w lepszym niż pierwotnie świetle.


środa, 1 maja 2013

Decyzja podjęta

Długo się zastanawiałam, ale podjęłam decyzję. Estońską bluzkę opisywaną w poprzednim poście pozostawiam z krótkim (w okolicach łokcia) rękawie. Pierwszym, chyba decydującym czynnikiem był chyba czynnik praktyczny, gdyż obawiam się, że rękawy mogłyby się zbyt szybko w takiej bluzeczce mi zużyć. Drugim czynnikiem było to, że jakoś nie przemawiał do mnie tak do końca kolorystyczny miszmasz, jaki chciałam poczynić. A trzecim czynnikiem tej decyzji było moje "niechcemisie". Po prostu miałam dość kombinacji.
Zakończyłam, wyprałam, wysuszyłam i popatrzcie tylko:


tył


i zbliżenia



Jak widać powyżej, miałam dziś spory kłopot ze światłem, gdyż co chwilę się zmienia i trudno mi było dostosować ustawienia aparatu...

Ale nie o świetle chciałam powiedzieć, tylko o czymś innym. Pewnie zauważyliście już, że to dzisiejsze na manekinie wygląda jakoś tak inaczej niż ostatnio... I macie rację. Po praniu przeżyłam moment grozy, gdyż bluzeczka ogromnie mi się wyciągnęła i suszenie na płasko tylko w niewielkim stopniu jej pomogło odzyskać pierwotny kształt. Więc zamiast bluzki mam tunikę... :))

Całą tunikę wykonałam z JEDNEGO motka wełny estońskiej (800m/100g), szydełkiem nr 2. I wyrobiłam motek do samiutkiego końca. Nic nie zostało. Splot dość luźny, gdyż obawiałam się, że może się sfilcować. Tymczasem bluzka się rozciągnęła... :))
Ponadto robiłam całość od góry, łącząc elementy w trakcie robienia., dół bluzki i rękawów robiłam na okrągło.

I tak jeszcze muszę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami na temat tej wełny estońskiej. Wełna o gramaturze 800m/100g idealnie nadaje się na szydełko, gdyż w dodatku jest dość sztywna i szybko widać kształt. Przeszkadzało mi w niej natomiast spora momentami nierówność nitki, czasem miałam wrażenie że jest niedokręcona, czasem przeciwnie - że jest przekręcona, gdyż potrafiła zwijać się w precelek. Drugą rzeczą, które w niej mnie wkurzały, były wplątane różnorakie farfocle świadczące o zbyt dużej niefrasobliwości prządki przy jej oczyszczaniu. Aż szkoda, bo tak piękne kolory zasługują na dużo więcej.
Natomiast po wypraniu czekała mnie kolejna niespodzianka, gdyż sztywna i nieco sznurkowa wełna zrobiła się bardziej miękka i puchata. I jestem ogromnie ciekawa, jak będzie się zachowywała w noszeniu i kolejnych praniach.
.
Robiłam wg TEGO WZORU znalezionego w albumie Picasa u Marianny Lary. I uwaga! Wchodzicie na własną odpowiedzialność, bo za skutki uboczne nie odpowiadam :))))) Jednym słowem kolejna skarbnica wzorów wszelakich :)) Miłego oglądania :))