czwartek, 23 października 2014

Tak króciutko

Kolejny raz, pewnie nie ostatni, odbyłam daleką podróż w krainę fantazji z następnymi bohaterami słowa pisanego...
Pływałam po bezkresnych morzach z piratami i wampiratami, przeżywałam ich przygody i obserwowałam potyczki. A gdy przyszło do wojny o lepszy świat, pragnęłam by dobro zwiciężyło.
Patrzyłam w jak krótkim czasie, dzieci potrafią dorosnąć i udźwignąć swoje przeznaczenie, gdy sytuacja tego wymaga. Cieszyłam się z rozkwitających uczuć odwagi, przyjaźni i miłosci. Smuciłam się utratą bliskich bohaterów.
Nie powiem Wam, jak ta historia się kończy, sami się przekonajcie. W każdym bądź razie i tak czuję lekki niedosyt...

Teraz udaję się w kosmos z kolejnym zmuszonym do szybkiego dorastania dzieckiem, Enderem. Jest tego kilka książek, więc jeszcze parę dni mnie nie będzie. Liczę, że w tym czasie moja rwąca ręka nieco się uspokoi i pozwoli mi na dalsze robótkowanie.

Pozdrawiam serdecznie :)

wtorek, 14 października 2014

Wczesnojesienna subtelność

Dziś będzie niewiele słów, znów ręka mi wysiada...

Próbowałam różnie nazywać tą bluzkę. Po głowie chodziły mi kombinacje stylowości z delikatnością, aż w końcu pojawiła się "subtelność". Ten przydymiony niebieski z melanżową nitką sweter tak mi się właśnie kojarzy, a wam?








Zrobiłam go z podwójnej nitki włóczki ze szpuli z dodatkiem nitki kordonka chusteczkowego w melanżu niebiesko-różowym oraz kordonka całego niebieskiego ale ze szpuli. Ilości nie mierzyłam, nie ważyłam, ale objętościowo więcej wydaje się w bluzce, niż w motkach.
Szydełko znów 2mm (i to nie ostatni raz...)
Przód i tył identyczne, tylko tył oczywiście bez dekoltu.

Użyłam dwóch wzorów:

Pierwszy pochodzi ze Stylowi.pl:




Okropnej jakości, ale jakoś na własny użytek udało mi się subtelnie stuningować, wydrukować i coś rozczytać.

Drugi już kiedyś prezentowałam przy pastelowej tunice:




Ananasy zdobią dół bluzki oraz rękawy.

Moim subtelnym zdaniem, kolejny udany miks :)))
Subtelnie teraz podziwiajcie, a ja subtelnie zabiorę się za szydełkowanie kolejnego sweterka, tym razem już bardziej jesiennego, lecz w całkowicie niesubtelnym kolorze.
Subtelnie pozdrawiam....

niedziela, 12 października 2014

Inspiracje -wprowadzenie

Jak niedawno obiecywałam, ruszam z nowym cyklem postow poświęconych wszystkim tym, co mnie inspiruje i tym, jak widzę otaczający mnie świat. Nie znajdziecie tu gotowych rozwiązań (gotowych wzorów i schematów), lecz drogę do ich znalezienia.

Od pewnego czasu zarówno bliżsi, jak i dalsi znajomi pytają, skąd mi się to wszystko bierze? Jak to się dzieje, że zrobiłam taką, a nie inną rzecz w taki właśnie sposób? W pierwszej chwili takie pytania budziły we mnie lekką konsternację, bo tak naprawdę to sama nie wiedziałam. Czułam, że dana rzecz ma być taka, a nie inna i to robiłam. Jechałam na czystym instynkcie. Osoby, które coś tworzą, wiedzą o czym piszę, bo z pewnością odczuwają podobnie.
W pewnym momencie jednak, zaczęłam się baczniej przypatrywać sobie i temu wszystkiemu, co mnie otacza. Odkryłam, nie to może zbyt wielkie słowo, zauważyłam porównując osoby z mojego otoczenia, że ja po prostu inaczej widzę wszystko, co mnie otacza. Jedne rzeczy widzę bardzo dosłownie, wśród innych rzeczy zauważam szczegóły, których albo się nie zauważa, albo przechodzi się obojętnie, bo są takie oczywiste.

Weźmy np taki oto obrazek:



(pobrany z http://www.naszanowazelandia.pl/zdjecie_nowa_zelandia/52/131/8211/)

Co widzi więlu ludzi? Owcę na pierwszym planie, z prawej pasącą się drugą, obie na tle malowniczego krajobrazu.

Co ja widzę? Oczywiście to, co i inni, ale ponadto:
- sympatycznego, przytulaśnego zwierzaka...
- piękną kompozycję, trafioną w odealny moment,
- na pierwszym planie chodzącą wełnę, obok drugą. Wprawdzie na czterech nogach, ale zawsze wełna :)
- miękkie faktury runa owiec, zamglony, nieco rozmyty krajobraz w oddali, wyraźnie ostre krawędzie trawy,
- idelane zgranie barw: kolory ziemi oraz zamglone niebieskości gór, nieba i wody, kojarzące mi się z moim swetrem takim:



oraz takim:



oraz takim, który za jakiś czas powstanie:



- spoglądając na krajobraz w oddali widzę jeszcze jedną inspirację na sweter: przenikające się plamy kolorów w sam raz na układające się asymetrycznie pasy.
- oczywiście całość obrazka, lub samą owcę z pierwszego planu, można przenieść na ubranie. Wprawdzie owcy na swetrze jeszcze nie miałam, ale mojego zwierzaka, szynszylę owszem:




- klimat zdjęcia może ponadto inspirować do zrobienia rzeczy w stylu góralskim lub rustykalnym..

Takim jednym zdjęciem, można więc inspirować się bez końca. Wyobraźcie teraz sobie, co się dzieje, gdy podobnych bodźców w Waszym otoczeniu jest o wiele, wiele więcej...

A Wy co widzicie na zdjęciu??

piątek, 10 października 2014

Na bazie pastelowca -podróżnika

powstała taka sama bluzka, lecz w odcieniach wyłącznie różów i fioletów:






Niemal identyczna grubość nici, jak w pastelowcu, chociaż miejscami wygląda, jakby te kordonki były nieco grubsze. Może tak, najważniejszy był cel - wyrobić resztki, oraz efekt- cieniowane róże z fioletami :))

Szydełko jak zwykle 2mm. Tył jest również identyczny, jak przód tylko z mniejszym dekoltem. Nie porównywałam długości rękawów między bluzkami- chodziło tylko i wyłącznie o wyrobienie kordonków do końca. W tej grubości nie mam już żadnego w takich odcieniach.
Obie bluzki oprócz koloru różni to, że w pastelowej zrobiłam dół rozszerzany, a w tej bluzka jest całkowicie na bazie kwadratu.

Wzór identyczny jak w pastelowym podróżniku. :)

W temacie ogłoszeń parafialnych, myślę, że niedziele będą idealne na posty o tematyce inspiracji... Ja sama obecnie cierpię na wielki nadmiar pomysłów, zaróno na swetry, jak i na posty o inspiracjach, dlatego potrzebuję jeszcze chwili, aby móc spokojnie uporządkować myśli. Ponadto wszelkie sugestie będą mile widziane :)

wtorek, 7 października 2014

Co tym razem? - Skarpetkowiec!

Zbliżając się powoli do upragnionego finału w robieniu swetra w odcieniach fioletu, w niezmiernym zdumieniu odkryłam, że nie pokazałam Wam innego swetra w tym stylu. Jesień trwa już w najlepsze, a ja dopiero teraz chwalę się zrobionym tej wiosny swetrem... Lepiej późno, niż później...

Przyznam się szczerze, że tych swetrów powstanie dość obszerna kolekcja, gdyż w przygotowaniu mam jeszcze kilka zestawów kawałków skarpetkowych wełen. Na drutach jeszcze odcienie fioletu, a po głowie i w kłębkach błąkają się soczyste zielenie i rozmaite inne kolory..

Tym razem potrzebowałam czegoś jaśniejszego i stonowanego. W sam raz do delikatnych wiosennych kreacji:




Zużycie: trudno odgadnąć, same resztki wlóczek skarpetkowych (przede wszystkim Regia) oraz cienki akryl ze szpuli zwinięty w 3 nitki.. Robiony: standardowo na okrągło od góry. Druty: jak zwykle KP nr3. Ale ale - tym razem wersja z guzikami a nie jak dotąd z zatrzaskami. 
Chciałam mieć sweter taki zwykły, można by nawet rzec: normalny...
Przy okazji zakupu guzików przeżyłam mały szok cenowy. Może nie jest to wiele, ale jeśli za 10 szt guzików trzeba zapłacić jakieś 10 zł, podczas gdy włóczka kosztowała niewiele więcej, to już daje do myślenia. Aż mi się nie chce tego komentować...

Jeszcze tylko zbliżenie na wykończenie ściągacza:


























Ściągacz został jak zwykle zaszyty w sposób elastyczny.
Przy okazji widać, że nie jestem robotem i nierówności mi też się zdarzają. Winą w głównej mierze obarczam użytą przeze mnie akrylową mieszankę ze szpuli, która jeszcze się nie ułożyła i tej wersji będę się trzymała.... ;)))

Jako małe ogłoszenie parafialne, w odpowiedzi na zadawane mi pytania, uprzejmie donoszę, iż szykuję serię postów o inspiracjach. Mam nadzieję, że będzie ciekawie.
Pozdrawiam serdecznie :))

niedziela, 5 października 2014

Pastelowiec podróżny

Zanim przejdę do tematu właściwego, na początek krótka informacja. Mój osobisty profil na FB jednak wczoraj przerobiłam na stronę FB, licząc, że coś uda mi się uratować. Niestety uratowało się niewiele wpisów, jeszcze mniej zdjęć, więc istnienie tej strony nadal pozostaje pod znakiem zapytania. W każdym razie czeka mnie mnóstwo pracy z tym związanej.
Niestety, wszystkie osoby, będące wśród moich znajomych, stały się jedynie obserwatorami Świata Aneczki, przez co ich już nie widzę, a nad czym ogromnie ubolewam. Jeśli nadal chcecie być w gronie moich znajomych przyślijcie mi zaproszenie na profil FB Anna Maj ( na zdjęciu uśmiechnięta buźka w zielonym kubraczku wśród krokusów :))
Nie rozsyłam zaproszeń tylko dlatego, że może komuś wystarcza bycie obserwatorem Świata Aneczki, a Anna Maj zajmuje się nie tylko robótkami :))))

Tyle w kwestiach formalnych, więc wróćmy do tematu właściwego.

Na początku było całe mnóstwo końcówek kolorowych kordonków średniej grubości.
Ułożyłam kolory i zaczęłam robić bluzkę na bazie koła. Dotarłam do tego punktu:

























Bluzkę robiłam na bazie poniższego wzoru::



Nie pamiętam skąd go wzięłam, na pewno z internetu. Bardzo kiepskiej jakości. Na swój własny użytek wyostrzyłam i wydrukowałam.

Powyższe zdjęcia bluzki to już zdjęcia archiwalne, nie ma tej robótki i nie będzie. Sprułam. Z bólem serca, a jednak. W pewnym momencie bluzka zaczęła się układać nie tak, jak powinna. I nie jest to wina włóczki, lecz wzoru, gdyż robiłam identycznie z innej, grubszej bawełny i układała się jeszcze gorzej. Moim zdaniem należy zmodyfikować część wzoru, gdzie kończy się turkusowy kolor. Ale nie tym razem i nie tymi kordonkami.

Było to na wakacjach, piękne plenery podsunęły inną koncepcję. W ręce wpadł mi inny wzór.
Robiłam na plaży:



i w drodze:



Przejechała ze mną pół Europy (wiem, te zdjęcia były już kilka postów wcześniej, ale nie mogłam się oprzeć...)
i powstało totoo








Kolejne niefotografowalne kolory. Znów w każdym świetle wyglądają inaczej...

Wyrobiłam całe mnóstwo pasujących resztek kordonków o grubości podobnej do Perle5, szydełkiem jak zwykle ostatnio 2mm. Tył jest identyczny jak przód, tylko z mniejszym dekoltem.

Wzór taki:




Momentami bardziej zgadywałam niż rozczytywałam, ile jest oczek łańcuszka, gdyż schemat jest bardzo słabo czytelny. Pochodzi z albumu Picasa Paty Entretejendo Tak na dobrą sprawę, z tego albumu chętnie zrobiłabym prawie wszystkie bluzki.... :))
Wkrótce kolejna odsłona letnich robótek...

piątek, 3 października 2014

To już jakaś epidemia

W ostatnim czasie spotykają mnie niewyjaśnione dla mnie kłopoty z różnymi serwisami. Okazuje się, że nawet znając i stosując się do regulaminów, administrator serwisu i tak może Cię skreślić z jemu tylko znanych powodów. Nie pisałam o tym, bo po co. Nie ten serwis, to inny. Ale nie chodziło wtedy o moje robótkowe życie.
Tym razem niewyjaśniona epidemia zatoczyła dużo większe koło. Dotknęła mnie z siłą bomby atomowej.

Miałam konto na facebooku. Swoje bardzo PRYWATNE konto, ale żeby robótkowy świat je kojarzył, nazwałam je jak bloga: Świat Aneczki. Rodzina i znajomi, z którymi widzę na co dzień i od święta, wiedzieli o mnie i o mojej pasji, nikomu to nie przeszkadzało. Oprócz facebooka. Nie wiem dlaczego, kompletnie jestem zdumiona, zaskoczona i zszokowana, że zostałam tak potraktowana. Albo mam wyjątkowego pecha, albo na facebooku nie można pisać o swoich pasjach i pokazywać postępu prac wykonywanych w ramach hobby. Nie zarabiam na rękodziele, gdyż mam inną, równie zajmującą pracę. Tymczasem FB sobie nie wiadomo co ubzdurał i każe mi przekonwertować oś czasu w stronę. Moi znajomi staną się "lubiącymi to", stracę przynależność do różnych grup i zdaje się wszystkie wpisy, nie wiem jeszcze dokładnie, co mnie czeka.
To nie tak miało być, nie o to mi chodziło, bo gdybym chciała stronę, to bym ją sobie SAMA stworzyła. Straciłam dostęp do szybkich informacji, brak codziennej dawki inspiracji dla mnie jest już jak odcięcie wody. Usycham...
Na swoje konto nie mogę się zalogować. Albo konwersja, albo bye bye FB...
Wiecie co jest najgorsze? Że nie wiem jak i gdzie to zgłosić. Nie mogąc wejść na swoje konto można w pomocy "wyrazić swoją opinię". Oczywiście wyraziłam i dostałam zwrotnego maila z podziękowaniami za wyrażoną opinię. Oczywiście zero słów o mojej sytuacji. Ręce mi opadły...

Nie wiem jeszcze, co zrobię. Najprawdopodobnie przekonwertuję to w stronę, odzyskam, co da się odzyskać i stronę usunę. Liczę tylko, że pomożecie mi w podjęciu ostatecznej decyzji, bo ja już nic nie wiem. Na razie musiałam się wygadać, choć przypomina to gadanie przez łzy.

Tylko blogger mi pozostał...


Żeby jednak tak zupełnie łzawo nie było, zobaczcie, co zrobiłam z wykonaną wcześniej bluzką.

Pamiętacie tą bluzeczkę?:



Nie, nie została unicestwiona, nic z tych rzeczy. Przeszła jedynie delikatny tuning, dostosowujący ją do mojej skromnej (?) osoby i osobowości. Rękawy okazały się dla mnie za krótkie. Dół mnie drażnił. Całość była nieco zbyt długa i ozdobna plisa dołu jakoś w moim odczuciu sprawiała, że bluzka wyglądała zbyt ciężko. Więc odchudziłam:





Teraz jest już dla mnie idealnie, a Wam jak się podoba?

ps. Na kolory nie patrzcie, w każdym świetle ten turkus wygląda inaczej. Beż również :)

Drobna zmiana, a cieszy. Choć to nadal uśmiech przez łzy...

ps. Tak dzięki pierwszym komentarzom, uświadomiłam sobie, że warto, aby więcej osób znało tą historię. Pomożecie, jeśli rozpowszechnicie mój przypadek, zwłaszcza na fb. Przecież są osoby, które oprócz pisania o robótkach, nawet sprzedają rękodzieło na fb, a ich nikt nie kasuje.
Wiele osób z fb może nie wiedzieć co się stało, że zniknęłam, mogą być zdezorientowani. Może ktoś z zalogowanych osób mógłby nawet zgłosić tą sprawę do fb, może kilka, kilkanaście zgłoszeń coś pomoże. Nie może być tak, że ktoś kasuje Wam życie z tylko jemu znanych powodów, bo przecież regulamin nie został złamany. Dziękuję serdecznie.