poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Dylematy

Znów zrobiłam sobie dłuższą przerwę w pisaniu... Wiem, że wygląda to tak, jakbym się obijała czy coś tam. Ale:
1.mój powrót do rzeczywistości po bujaniu w obłokach świata książek nie był tak bezbolesny, jak być powinien, ponieważ
2. ciągle dokuczają mi problemy jelitowe. Mało się ruszam, więcej leżę niż siedzę, więcej piję niż jem. Chyba te kilka ostatnich miesięcy na NLPZ i antybiotykach teraz się mści w innych miejscach. Ale trzymam się i się nie poddaję.
Dziękuję również za sympatyczne komentarze :) Dzięki nim, wiem, że ktoś czyta to, co piszę :)

Nie przestałam robótkować, tyle że idzie mi to teraz dużo wolniej. Trudno się dzierga na leżąco...
Wiosenny sweterek niedługo będzie skończony, robię właśnie rękawy. Postępy przedstawiam na zdjęciu


Troszkę ciemne i z lampą błyskową, która trochę przekłamuje kolory, lecz widać w którym miejscu jestem. Rękawy robię od góry i będą takie długie, na ile mi starczy bawełny. Wszystko leci tym samym wzorem. Kusiła mnie wprawdzie zmiana wzoru na rękawach, ale poszłam na łatwiznę. Nie miałam głowy, aby coś wymyślać.

Za to wdrożyłam intensywne myślenie o następnej czekającej na mnie wymyślonej robótce. To ten farbowany rudo-beżowy kaszmir. Wymyśliłam sobie taki jeden wzór, widzę go w głowie, ale nijak nie mogę dopasować do tego żadnego znalezionego schematu. Najpierw szukałam w necie. Znalazłam coś podobnego, ale jeszcze nie to. Później przypomniałam sobie, że chyba widziałam go w którejś z moich licznych gazet. Przez 2 dni przejrzałam ich całe stosy. Mam wydania Małej Diany, Swetrów i Sandry niektóre nawet od 1997r. a do tego cała sterta gazetek włoskich, nienieckich i angielskich. W tej masie gazet znalazłam raptem aż dwie (!) z wzorem podobnym do tego, który pojawił się w mojej głowie. Chyba jednak czeka mnie wymyślenie wzoru prawie od podstaw metodą prób i błędów lub modyfikacja gotowców. No chyba że jednak zdecyduję się na któryś ze znalezionych. Troszkę się sflustrowałam, nie lubię takich dylematów.

Co do gazetek, które przeglądałam, naszło mnie kilka refleksji. Przełom wieku obfitował w klony wieeelkich swetrzysk. Różniły je jedynie kolory, włóczka i wzór (choć najczęściej były to pionowe i ukośne warkocze lub poziome pasy ażurów). Forma cały czas była ta sama. Później się kurczyły, kurczyły, zmieniały formy i jest to, co mamy teraz... Drugą ciekawą grupą swetrów były te zrobione w kolorowe wzory, geometryczne lub w jakieś krajobrazy, najczęściej z różnych rodzajów ozdobnych włóczek. Przypomniało mi się, że ja sama kiedyś kilka takich swetrów zrobiłam, a potem (o zgrozo) nosiłam ;) Okropnie pogrubiały. Nie mam już tych swetrów, ani zdjęć, aż szkoda...
Kolejną rzeczą, którą zauważyłam, a raczej wiedziałam to już wcześniej, ale tym razem stała się bardziej rzucająca w oczy, jest przedrukowywanie starych modeli i powtarzanie ich w nowszych wydaniach gazet. Ręce opadają. Ja rozumiem, że można powtórzyć jakiś arcyciekawy wzór, czy model, ale takie "bele co" żeby się kilkakrotnie powtarzało w coraz to nowszych wydaniach, to już przegięcie. Nasze robótkowe gazetki ciągle powielają modele obcojęzyczne (np z niemieckiej Sabriny wiele modeli pojawiło się później w Swetrach itp.). A przecież mamy tyle twórczych Polek, wystarczy przejrzeć blogi. Zamiast powielać inne modele, może warto byłoby promować własny rynek? Do tego wiele używanych w nich włóczek jest niemal niedostępnych na naszym rynku. Trzeba się mocno nagimnastykować, żeby zrobić coś podobnego (o identycznym nie ma co marzyć), bardzo ułatwiłoby to pracę początkującym dziewiarkom. Ale po co... miejmy pod górkę... eeech

Dość tych smutasów i żali. Podczas poszukiwań wpadł mi w ręce pewien wzór na szydełko. Właściwie to wzór dobrze mi znany, ale się przypomniał. Szydełkowe kwiatuszki. Będzie letnia bluzeczka, pozostaje dylemat wyboru nici. Na razie zrobiłam taką próbkę


Do wyboru mam jeszcze inny kordonek, w kolorach prezentowanych TU (chodzi o ten róż z turkusem i zielenią). Jeszcze nie zdecydowałam, którą wersję kolorystyczną wybrać, ale za podpowiedzi byłabym bardzo wdzięczna.

A na koniec pozdrowienia od naszej Myszki -Miziaka albo jak kto woli Panny Niedotykalskiej... ;)
Tu w wersji "mogę wyjść?? będę grzeczna..."

środa, 18 kwietnia 2012

Podróż

Wróciłam z dalekiej podróży.
Przemierzałam świat pełen zagadek, dziwnych wydarzeń i magicznych istot. Świat fantazji. Świat słowa pisanego...
Ten świat poza głównymi bohaterami właściwie niewiele się różni od naszego. Są istoty dobre i złe oraz te dobre, które stawały się złymi i te złe, które odnalazły w sobie dobro. Jest w nim walka ze złem i różne odcienie miłości. Jest poświęcenie i jest obojętność. Są rzeczy przerażające i rzeczy piękne. Czasem historia kończy się dobrze, czasem źle, czasem trzeba wybrać sobie zakończenie samemu. Łatwie do przewidzenia, prawda? W tym świecie wszystko jest niby inne, a tak bardzo podobne do naszego świata. Jedynie cała ta otoczka nadnaturalności i fantazji pozwala man zaakceptować pewne rzeczy, których nie bylibyśmy udźwignąć w realnym świecie. Dlatego tak chętnie do niego podróżuję.
Ale wracam...

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

PCU

czyli Projekt Całkowicie Ukończony.
Chyba nie muszę już zbyt wiele pisać, ile mi ten sweter nerwów zjadł... ;)
Ale napisać muszę, że skończyłam go już w sobotę, a ponieważ ostatnio dopadła mnie straszliwa niemoc w kierunku klikania klawiaturą, informację takową zamieszczam dopiero dziś.
Oto on:


w nieco innym świetle:


 zbliżenia:



Oczywiście ogromnie dziękuję za Wasze wsparcie, bez niego nie mogłabym się zmobilizować do ukończenia tego swetra. Rękawy zrobiłam normalnej długości i szerokości. Do tego celu dofarbowałam trochę wełny i przerabiałam po 2 rządki z każdego motka. Dzięki temu obydwa rękawy są niemal identyczne, aczkolwiek odrobinę bardziej fioletowe od reszty swetra.
Zużyłam nie wiem ile tej wełny, ponieważ przy zwijaniu nie zmierzyłam ile metrów uzyskałam. Sweter waży około 16dag z guzikami. Robiłam na drutach 3mm z potrójnej nitki kaszmiru ze szpuli.
Wzór zaczerpnęłam z Sabriny nr 3/2010


Oczywiście moja wełna jest dużo cieńsza, mój sweterek jest rozpinany i ma zwykłe ściągacze i jest bez golfa. Zresztą co tu dużo mówić, oprócz wzoru zmieniłam w nim wszystko :)
A dla zainteresowanych schemat:


Teraz wracam do mojego wiosennego sweterka. Tył jest prawie na ukończeniu i niedługo zabieram się za resztę.

Wszystkim (i sobie) życzę udanego powrotu do poświątecznej codzienności! :)

Dla mnie ten powrót będzie bardzo trudny, ponieważ święta spędziłam z anginą i jakimiś rewolucjami jelitowymi... Jutro czeka mnie wędrówka po lekarzach, o ile uda mi się na dłuższą chwilę rozstać z sedesem... :(