Swojego czasu, nawet powiem: swojego długiego czasu temu, w ręce moje wpadło 10 (!!) szpul takiego dobra:
Jak widać powyżej, dobro to było w stanie iście rozpaczliwym: brudne, śmierdzące i z paprochami. Wszystkie 10 szt przewinęłam na motowidle, moczyłam, prałam, następnie suszyłam:
po czym wszystko przewinęłam w takie oto kłębuszki:
Część włóczki próbowałam farbować, ale okazało się, że nie da się uzyskać zdecydowanego koloru. Niektóre motki włóczki uzyskała jedynie poświatę w innym odcieniu, całkowicie niefotografowalną, choć na żywo wygląda interesująco. Oby się już więcej nie sprała :))
Jako że wciąż mam spore problemy z prawą ręką, nie mam siły na dłuższe machanie drutami. W pierwszej więc kolejności wpadłam na maszynę dziewiarską i wymyśliłam taki oto sweter:
poniżej jeszcze zbliżenie na aplikację:
a oto moja wdzięczna modelka, będąca insiracją dla swetra:
Sweter, jak już wcześniej wspomniałam, powstał niemal w całości na maszynie. Na maszynie do swetrów zrobiłam dzianinę, a maszyną do szycia zrobiłam wykończenia, w tym aplikację. Jedynie ściągacz dekoltu spadł z drutów KP nr3. Niebieska koronka jest elastyczna, więc całość nosi się bardzo wygodnie. Mialam go już kilka razy na sobie :))
Jeszcze tak króciutko słowa wyjaśnienia dla tych, którzy za mną tęsknili
Nie miałam kompletnie weny twórczej, żeby napisać cokolwiek. Nie wiem, czy to przez pracę, czy bolącą rękę, dopadła mnie silna komputerowa awersja. Komputer w domu dla mnie przestał istnieć.... Wybaczcie proszę, teraz będę już częściej. :)))