...nie da się usiedzieć. Nie da się robić również innych, niby bardziej pilnych rzeczy. Bo to kręci, wierci dziurę w brzuchu i spać nie daje. A wystarczy jakiś, byle jaki sweter:
trochę świecidełek:
a następny upiór wcześniej straszący w szafie, nadaje się do noszenia :))
Może zbyt grzecznie, może zbyt kolorowo, ale wierzcie - efekt jest taki, jaki miał być. Moja cera potraktowana czystą czernią wygląda jedynie na miejscu w domu pogrzebowym. Dlatego tak kolorowo. A żeby pomieszania zmysłów nie dostać, kolory grzecznie postanowiły się poukładać :)) Kamyki są przyklejane, a następnie przyszyte. W odwrotnej kolejności się nie da... ;))
A dla pomieszania zmysłów mam za to coś zupełnie innego. Oto dostawa prosto z Torunia
Częstujcie się :)) Mąż był, a że mnie nie mógł zabrać, postanowił mi troszkę osłodzić... Kurczę, żeby to tylko w cycki chciało iść. Jeszcze trochę, a żadne moje rzeczy na mnie nie wejdą...
środa, 26 września 2012
poniedziałek, 24 września 2012
Prezenty i wyróżnienia
To były ciężkie dni. Powrót do rzeczywistości okazał się podwójnie ciężki. Raz, że straszliwie nadal przymarzam i nadal nie mogę się w tych temperaturach odnaleźć. Dwa, że czekało mnie nie tylko rozpakowywanie i pranie wszystkiego, co się dało, ale również kompletna reorganizacja szafy. Bo przed wyjazdem, same letnie rzeczy w niej były, a teraz trzeba te grubsze powyciągać. O ile rozpakowanie przebiegło bez zakłóceń, to ocieplanie szafy niestety jakiś czas będzie jeszcze trwało. Te wszystkie letnie rzeczy trzeba uprać (a to schnąć nie chce...) i spakować, aby zrobić miejsce dla ciepłych ubrań. Może do końca października się z tym wszystkim uwinę... ;))
W każdym razie wracam powoli do rzeczywistości. Dosłownie w ostatnim momencie udało mi się zdążyć na pocztę i odebrać prezent od Aty Jeszcze dzień i paczuszka by wróciła do niej, ku mojej wielkiej rozpaczy. Jeśli ktoś do Aty zaglądał, ten wie, co dostałam, jeśli nie, to spójrzcie:
a tu już w wersji kompletnie rozmontowanej
Śliczności, prawda? :)) Właśnie obmyślam, gdzie by tu kociaka umieścić :)) Dziękuję Ci Ato z całego serca :))
Aby nie dość szczęśliwości było, dostałam wyróżnienie od Tereski
W każdym razie wracam powoli do rzeczywistości. Dosłownie w ostatnim momencie udało mi się zdążyć na pocztę i odebrać prezent od Aty Jeszcze dzień i paczuszka by wróciła do niej, ku mojej wielkiej rozpaczy. Jeśli ktoś do Aty zaglądał, ten wie, co dostałam, jeśli nie, to spójrzcie:
Śliczności, prawda? :)) Właśnie obmyślam, gdzie by tu kociaka umieścić :)) Dziękuję Ci Ato z całego serca :))
Aby nie dość szczęśliwości było, dostałam wyróżnienie od Tereski
Bardzo się cieszę, jednak nie jestem w stanie obdarować nim następnych 5 osób, bo najchętniej obdarowałabym wszystkie czytane przeze mnie blogi :)) Jeśli ktoś jest chętny, proszę się częstować :))
A teraz znów uciekam do mojej szafy....
Pozdrawiam cieplutko!!! :))
czwartek, 20 września 2012
Wróciłam...
...z raju :))
Słowa są zbędne, popatrzcie sami. A że zrobiłam ponad tysiąc zdjęć, trudno mi było wybrać absolutne minimum. Zapraszam na długą podróż po Chorwacji :))))
Gdzieś po drodze...
Wodospady w Krka...
Makarska....
Dubrownik....
Przechodząc obok stoisk z pamiątkami, nie mogłam się oprzeć...
Nieustannie zachwycałam się turkusem i przejrzystością wody...
przesiadując na brzegu i puszczając kaczki...
wody, z której wyłaniały się małe kraby...
....oliwkami, cytrusami, winogronami i kwiatami (dotkniętymi już przez nadchodzącą jesień)
A żeby nie było, że tylko się leniłam:
Niestety nic nie udało mi się skończyć :(
A teraz wracam do rozpakowywania i ogarniania spraw domowych. Strasznie tu marznę, wiecie?? Rany, nawet nie wiem, co się u Was dzieje.... Ale obiecuję, wkrótce nadrobię zaległości :))
Słowa są zbędne, popatrzcie sami. A że zrobiłam ponad tysiąc zdjęć, trudno mi było wybrać absolutne minimum. Zapraszam na długą podróż po Chorwacji :))))
Gdzieś po drodze...
Wodospady w Krka...
Makarska....
Dubrownik....
Przechodząc obok stoisk z pamiątkami, nie mogłam się oprzeć...
Nieustannie zachwycałam się turkusem i przejrzystością wody...
przesiadując na brzegu i puszczając kaczki...
wody, z której wyłaniały się małe kraby...
....oliwkami, cytrusami, winogronami i kwiatami (dotkniętymi już przez nadchodzącą jesień)
Niestety nic nie udało mi się skończyć :(
A teraz wracam do rozpakowywania i ogarniania spraw domowych. Strasznie tu marznę, wiecie?? Rany, nawet nie wiem, co się u Was dzieje.... Ale obiecuję, wkrótce nadrobię zaległości :))
Subskrybuj:
Posty (Atom)