poniedziałek, 5 sierpnia 2013

A nad morzem jest wesoło....

Taaa... nie każdemu... potraktujcie ten tytuł szczyptą ironii...

Ale po kolei. Jak co jakiś czas, zabrałam się z mężem nad morze. Akurat było coś do załatwienia w Świnoujściu, w piątek, w wielki upał, więc weekend zapowiadał się interesująco, chociaż nad morze zwłaszcza latem, jeździć nie lubię. Nie lubię tłumów, hałasu i leżenia na słońcu. Na dobrą sprawę to nie wolno mi leżeć na słońcu ze względu na problemy skórne, bo chociaż opaleniznę mam interesującą, nie czerwoną lecz szarobrudnobrązową zmieniającą się później w złotobrązową, to niestety jest ona w ciapki, a od słońca dostaję wysypki. Taki los...

W piątkowe przedpołudnie, po załatwieniu wszelkich formalności po wolińskuiej stronie, przyszedł czas na odpoczynek. Była to jeszcze ta godzina, w której na prom miejski obcych nie wpuszczają, do promu "ogólnodozwolonego" jakoś nie chciało nam się dobijać, więc zostawiliśmy auto niedaleko stacji kolejowej i ruszyliśmy pieszo na prom miejski, a potem przez miasto na plażę. Przypominam: był upał, coś ponad 30 stopni, a my wędrowaliśmy... Dobiwszy do promenady przedstawialiśmy już obrazy nędzy i rozpaczy. Może kojarzycie z filmów takie postacie, które snuły się po pustyni, zlane potem i wypatrujące wody? W tamtym momencie ten opis idealnie do nas pasował, choć wodę mieliśmy i po drodze popijaliśmy. Moim marzeniem było usiąść na brzegu morza, w ciszy i spokoju (Świnoujście podczas naszej wędrówki wydało się nam oazą spokoju) i w takim stanie odpoczywać do wieczora. Dodreptaliśmy do plaży i .... WTF?? Na wprost tłok


Ten kawałek wolnej przestrzeni na piasku był tylko w miejscu zejścia na plażę. Po lewej i prawej również, jak okiem sięgnął, wszędzie smażące się tłumy...


Hmmm, wiedziałam już, gdzie całe miasto się podziało. Było na plaży!!
Przełknęliśmy gorzką pigułkę, przedarliśmy się do morza, aby nieco się schłodzić i ....zamarliśmy!!!


Bleeee, ja tam do tej wody nie wejdę- odparłam i ruszyliśmy wzdłuż brzegu w poszukiwaniu miejsca do zlegnięcia. A tam było już tylko gorzej:


A ludzie się w tym kąpali, dzieci wyciągały z wody to paskudztwo i coś z tego budowały. Ręce mi opadły. Ale spocząć gdzieś było trzeba. Znaleźliśmy kawałek wolnego pisaku, niedaleko wody mniej zzieleniałej i próbowaliśmy odpocząć. Nawet po robótkę sięgnęłam


Teraz zielone na tapecie. Jakoś w krajobraz udało mi się je wkomponować... :))
Czy odpoczęłam? W pełnym słońcu? W upale? Bez kawałka cienia? Pewnie, że nie. Jeśli ktoś widział na plaży burzę piaskową, to my. Tak szybko stamtąd pędziliśmy ;))

Jakoś dodreptaliśmy do samochodu i hotelu, odświeżyliśmy się, odpoczęliśmy, po czym wieczorem znów podjęliśmy się wypadu nad morze. Tym razem do miasta mogliśmy dostać się autem, więc było łatwiej. Oglądaliśmy zbierające się żaglowce, które płynęły następnego ranka do Szczecina na odbywającą się tam imprezę. Kto oglądał TVP1, ten wie, była relacja. Zwiedziliśmy przystań jachtową



po czym ruszyliśmy na plażę. A tam, cisza, spokój, przepiękne kolory nieba...



...iiii KOMARY!!! Znów wznieciliśmy w ucieczce tornado... ;)) Wpadliśmy do sklepu, zaopatrzyliśmy się w środki antykomarowe, po czym spryskaliśmy się tak, że w miejscu naszego spryskiwania nie tylko komary padały, ludzie też... ;)

A potem już było tylko lepiej i lepiej. Kolejny dzień znów przywitał nas lejącym się żarem z nieba i niebotyczną temperaturą, łagodzoną przez nadmorski wiatr. Zrobiliśmy sobie wycieczkę do latarni morskiej



oraz do Fortu Gerharda (klikając na nazwę przeniesiecie się na link z artykułem) Po drodze zrobiłam zza krzaków jedną fotkę, nie mogąc się oprzeć urokowi tego właśnie miejsca


Po zakończonym dreptaniu udaliśmy się na plażę po tej stronie Świnoujścia, a tam.....



....cisza, spokój i tylko kilkoro ludzi na krzyż... Woda też w miarę przejrzysta, ciepła, jednym słowem sielanka.... Gdyby tylko nie ten żar z nieba, to moglibyśmy tam zostać do wieczora. Ale nawet tych parę chwil wystarczyło, by nikt już o mnie nie powiedział, że jestem bladziutka :))

Niedziela przywitała nas chmurami i optymalną temperaturą. Przedpołudnie spędziliśmy spacerując po porcie, po czym nadszedł czas odjazdu. Dla Was mam za to kilka obrazków robionych z promu:




A żeby nie było, na koniec dowód, że w aucie robić można wiele...


Już niedługo zielone ukaże się w pełnej swojej krasie, a do tego czasu podziwiajcie widoki znad morza :))

20 komentarzy:

  1. Odpoczynek nad wodą i robótka na plaży to jest to na upał, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, ale byłoby jeszcze lepiej, gdybym tam miała jakieś krzesełko i odrobinę cienia :))

      Usuń
  2. No wypad nad morze z przygodami, ale dobrze, że w rezultacie nieco się zrelaksowaliście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, przede wszystkim zmieniliśmy otoczenie, natomiast wróciliśmy straszliwie wymęczeni... :))

      Usuń
  3. Witam
    W lipcu w tej samej okolicy spędzałam urlop. Latarnię w Świnoujściu od razu poznały moje nóżki ;)

    pozdrawiam warmińsko
    www.wloczkiwarmii.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :)) Mam tylko nadzieję, że pogodę i wrażenia miałaś lepsze od moich?? :))

      Usuń
  4. Będzie co wspominać po latach :)) Też nie cierpię takich upałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj będzie... :)) Właściwie to nie upały tak mi szkodzą, co słońce. W upały jest mi wreszcie ciepło bo ja zmarzluch jestem, ale piekącego słońca to nawet w chłodne dni nie wytrzymuję :))

      Usuń
  5. Summa summarum wypad chyba nalezy zaliczyć do udanych:))

    OdpowiedzUsuń
  6. A komary w forcie cie nie pogryzły??? Bo mojego męża parę lat temu nie odstępowały na krok.Kurcze po wakacjach będziemy porównywać - we wrześniu ja również wybieram się do Świnoujścia ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W forcie nie, pewnie było im tego dnia za gorąco, a to było przedpołudnie :)) No i ciekawa jestem Twoich wrażeń. Pewnie będzie spokojniej i czystsza woda... :))

      Usuń
  7. Oj, Świnoujście znam i ja;)) sprzed lat 11-tu:), ale takich glonów tam nie było:))!
    Plaża jak widzę nadal szeroka....:) No cóż, po prostu za gorąco było dla Was.
    Zielone szydełkowanie idealnie oddało klimat:)
    Polecam na drugi raz Wisełkę, nie jest daleko- dla posiadaczy samochodu , plaża piękna a ludzi duuuużo mniej:)
    Buziaki,
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosną tego roku też tam byłam, ale to paskudztwo musiało w te upały zakwitnąć. Dziwię się, że służby miejskie nic z tym nie robią... Dziękuję za podpowiedź, lecz nie wiem, czy skorzystamy, bo w Świnoujściu męża wiąże biznes i rodzina, a w inne miejsca rzadko jeździmy :))

      Usuń
  8. Fajny i miły wypad na łono piasku hihi i nawet czasu nie marnowałaś tylko zielone cudeńko dłubałaś :)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to byłam nawet zła, że przez takie gorąco i palące słońce nie mogę zbyt długo poszydełkować... :))

      Usuń
  9. Zaplułam ekran, no jakbym coś czuła że to miasto takie puste z powodu...:)
    Zielone zaczęłaś robić przed wyjazdem? Bo chyba nie pod wpływem linii brzegowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ekran cały?? ;)) Zielone było zaczęte wiele dni temu, a teraz idealnie się wkomponowało... :))

      Usuń
  10. Dlatego ja nad morze najwczesniej we wrzesniu. Cudnie jest wtedy i luźno:)

    OdpowiedzUsuń