wtorek, 11 czerwca 2013

Rezultaty weekendowego lenistwa

Deszcze w ubiegłym tygodniu opuściły nasz region, więc w ten weekend korzystaliśmy z pięknej aury na ranczu. Ręka nadal mi doskwiera, czyli o robótkowaniu mogłam tylko pomarzyć, a czytać jakoś nie miałam nastroju. Snując się po ranczu w poszukiwaniu zajęcia, mój wzrok padł na nasze ranczowe krasnale:








Figurki mają już kilka lat, farba z nich zlazła, a pewne elementy się stłukły i trzymały się dosłownie chyba na słowo honoru. Patrząc na te figurki żal mi się ich zrobiło, wyciągnęłam klej, farbę i zabrałam się do dzieła:



Reszta zdjęć w trakcie pracy nie wyszła, za to pięknie sfociły się figurki już po pomalowaniu:



Takie kolorowe i radosne wróciły na stare miejsce:




Oczy moje na widok oczka wodnego zaczęły się mocniej radować :))
I dopiero po ustawieniu figurek, po zrobieniu zdjęć, dostrzegłam pewien mankament. Bo z krową poszalałam (tak tak, jest fioletowa....), ale dlaczego ja owieczki tęczowej nie zrobiłam??? No właśnie, czemu??? Hmmmm, to już chyba temat do kolejnej renowacji.

Z poczuciem spełnionego obowiązku i dobrze wykonanej pracy mogłam się do woli oddawać słodkiemu lenistwu. Najpierw obserwując zwierzaki:


(Bo jak widać powyżej Myszka i Tofcia również korzystały z ciepłego wiosennego powietrza).

A wieczorem oglądając gwiazdy oświetlone jedynie ogniskiem:


Oj ciężko nam szło jego rozpalenie, bo drewno było jeszcze po ostatnich deszczach mokre, a że i mąż mój zbyt niefrasobliwie zraszał trawę, to drewno nie miało kiedy przeschnąć. Na szczęście się udało i zimny wieczór ogrzewaliśmy płomieniami z ogniska. I były kiełbaski i ziemniaczki, i napoje....

A, jeszcze na koniec spójrzcie, kto chciał z nami wracać do miasta:




Nie mam pojęcia, jak zwie się ten owad, ale jest niesamowity. Z wyglądu przypomina liść jakiegoś drzewa...
Może znacie jego nazwę??

ps. dzisiejszej nocy zdechł nam nasz ostatni chomiś Miś-Umiś... dziadek, ślepy, trzęsący i wyleniały się zrobił, ale zawsze to smutno...

28 komentarzy:

  1. Figurki niesamowite- myślałam, ze tam dwie owieczki, a to okazuje sie że jedno to krówka! Owad niezwykły, jakaś ćma chyba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A owad to postojak wiesiołkowiec, Małgosia podpowiedziała :))

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ach, są przesłodkie, tylko szkoda że tak namiętnie wszystko gryzą... :))

      Usuń
  3. Figurki wyszły fantastycznie. Podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  4. a czym malowałaś te figurki? emalią czy czymś innym? bo wyszły fantastycznie pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) Malowałam akrylami, po czym zabezpieczyłam werniksem :))

      Usuń
  5. Zmrocznik oleandrowiec (Daphnis nerii) - a przynajmniej motyl bardzo podobny do niego, śliczny. Krówka - milkówka - może zamiast mleka da czekoladę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) Niestety ta krówka nic z siebie nie daje... ;))

      Usuń
  6. Każdego zwierzaka szkoda ;-(

    OdpowiedzUsuń
  7. Krówka jak z reklamy milki :) Takie figurki cieszą oko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne figurki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie odrestaurowałaś figurki, teraz cieszą oko i pięknie się prezentują na tle zieleni:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne i owocne było to lenistwo. A ten motyl to wydaje mi się, że to agatówka łobodnica (trachea atriplicis).
    Pozdrawiam Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak zdawało mi się z nazwą, wrócił mój mały przyrodnik i zawyrokował, że to jest z pewnością postojak wiesiołkowiec (Proserpinus proserpina- kształt skrzydeł go naprowadził na ten trop.
      Małgorzata

      Usuń
    2. Dziękuję, poczytałam i ogromnie się cieszę, że mu krzywdy nie zrobiliśmy :))

      Usuń
  11. Ależ ładnie to odnowiłaś, fajne to lenistwo! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna metamorfoza figurek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Renowacja bardzo, bardzo udana!!!!!!!!!! Zazdroszczę tego ogniska i gwiaździstego nieba:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie Ci wyszło to malowanie, a krowa wygląda czadowo :)) pozdrawiam serdecznie Viola

    OdpowiedzUsuń
  15. Poszarzałe figurki nabrały pięknych rumieńców. Jak Ty ładnie malujesz i jeszcze wiesz czym, żeby deszcz nie zmył nowych kolorów. Teraz będziesz lepiej odpoczywać w tym pięknym ogrodzie, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) Teraz wszystkim się oczy śmieją, gdy na nie patrzą :)) Malowałam akrylami i zabezpieczyłam werniksem. Zobaczymy jak długo ta farba wytrzyma. W zapasie mam jeszcze olejne :))

      Usuń
  16. Ale zmiana! Cudowne figurki! A motylek...fajny! Nie znam nazwy, ale pozachwycać się umiem;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ależ barwnie odmłodziłaś figurki, a owad jest piękny. Przyroda ma swoje sposoby na ubarwianie świata!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale świetne szynszyle! A figurki wyglądają super po renowacji! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzień dobry. Na początek bardzo szkoda Misia-Umisia. To nic nie szkodzi, że był już dziadeczkiem. Zawsze szkoda i wielki smutek. Ten owad jest super. Może to jakiś liściec? Bardzo ciekawy okaz. Dwie te myszki to są szynszylki? Super mają mordeczki. Jeszcze chciałem dodać że figurki odnowione jak ze sklepu. Chociaż takie starutkie też miały swój wdzięk osobisty. Takiego ogniska to aż pozazdrościć, bardzo udany odpoczynek po całym dniu. Mam małe pytanko. Chciałbym sobie zrobić też takie paseczki postępu prac, więc gdzie muszę się wtedy zgłosić? Bardzo mnie Pani zainspirowała swoją bluzeczką z serwetek. Dziękuję za odwiedziny i miłe słówko. Bardzo dużo uśmiechów, Kuba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za Twoje słowa. Miś-Umiś był jednym z naszych ulubieńców, został z nami jako ostatni z rodu, bo kiedyś chomików mieliśmy więcej, dlatego tak bardzo mi go żal. Przecież to żywe stworzenie. Owad to postojak wiesiołkowiec, Małgosia podpowiedziała :)) A te futrzaki to faktycznie szynszylki :))

      Usuń