poniedziałek, 30 stycznia 2012

Nie próżnuję

Oczywiście nie da rady codziennie pisać o swoich robótkach. W moim przypadku tworzenie jest procesem niezbyt szybkim. Wynika to z nadmiaru pomysłów, które chciałabym realizować już teraz, a najlepiej gdyby wszystko samo się robiło. Z drugiej strony lubię coś dłubać i czasem gdy tak się spieszę, żeby coś skończyć, czuję rozczarowanie, że to już koniec, a jednocześnie radość, że to wreszcie koniec ;). Wszystko jednak utrudniają mi moje bolące ręce. Każdy mógłby pomyśleć, że będąc na chorobowym mam dużo czasu na robótki, a tu zonk. Nie daję rady i głośno się do tego przyznaję. Ale nie próżnuję i zrobiłam następny kawałek kaszmirka i pastelowego pasiaczka. Nie chcę zapeszyć i na razie zdjęć nie wkleję :) Za to w przerwie dla rąk wyciągnęłam maszynę do swetrów i zrobiłam takie wesołe wdzianko:






Bardzo mi się podobały latem takie bluzki w Zarze, tylko z krótkimi rękawami. A że niedawno widziałam też coś podobnego w New Yorker, to nie dawało mi spokoju. Sprawę ułatwiły moje niedawne porządki, ponieważ wśród kordonków odnalazłam kupione kiedyś na allegro cienkie wełenki, które akurat idealnie nadawały się do takiej robótki. Nie wiem co to za wełny. Różowa to raczej akryl, brzoskwiniowa może być z wełną albo z lnem, ponieważ jest lekko szorstka i sztywniejsza. W praniu się okaże ;) Zszywałam  sweterek na overlooku (żeby było szybciej....), a wykończyłam szydełkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz