- Jak to?? W niedzielę imieniny! -mówię.
- Babcia nic nie potrzebuje, chyba zabiorę ją na ranczo, ugoszczę, zapewnię ranczowe rozrywki i widoki i to będzie jej prezent.
-OK -powiedziałam - w końcu wiesz, co dla twojej mamy najlepsze.
Tyle, że nie dawało mi to spokoju. Wierciło dziurę w brzuchu, kołatało się po łepetynie, zasnąć nie dało i nie odpuściło: DO TEŚCIOWEJ NA IMIENINY BEZ PREZENTU??? To się w głowie nie mieści ...aż mnie nagle olśniło: SERWETKA!!! Problem w tym, że była piątkowa noc, a imieniny były w niedzielę. Czyli dzisiaj. Miałam tylko jeden dzień: sobotę. Właściwie jedno popołudnie, w dodatku w towarzystwie niedzielnej solenizantki!
Nie było innego wyjścia, wszystko inne musiało poczekać. Akceptowalny wzór znalazłam w gazetce "Przytulne wnętrze nr 3/2008", wynalazłam jakiś kordonek (nie wiem, co to..), szydełko nr 1,3 i mogłam przystąpić do realizacji :)) Wybaczcie, że wzoru nie umieszczę, ale skaner mi się zbuntował.
Na ranczu zaszyłam się w kąt i zamiast dotrzymywać towarzystwa teściowej i jej psiapsiółce, cierpliwie dłubałam. Wprawdzie i tak mnie dorwały i robótkę podziwiały, ale pary z ust nie puściłam :))
Ostatnie okrążenie robiłam dziś do południa, po czym wyprałam, wykrochmaliłam i w warunkach polowych blokowałam:
Oj musiałam pochować wszystkie strzałki, aby nikt mi mego dzieła jako wyzwanie celownicze nie potraktował... ;)))
Po wyschnięciu serwetka pokazała swą urodę:
W chwili obecnej spoczywa na stoliku zaskoczonej i uradowanej teściowej :))
Gdy tak robótka sobie schła i nabierała urody, mogłam wreszcie nacieszyć swoje oczy okołoranczowymi widokami. Sami spójrzcie:
A na ranczu koniczyna ochoczo wypiera trawę ...
Nie starczyło mi już sił, aby tej czterolistnej poszukać... ;)))
ps Wracając do serwetki, to moja pierwsza w życiu robiona na szydełku... Kiedyś obrębiałam tylko szydełkiem serwetki z płótna i lnu. Całej na szydełku nigdy wcześniej nie robiłam....
ps2 Właśnie sobie uświadomiłam, że do pomysłu serwetkowego musiała mnie Nimfa natchnąć, która również taki prezent wręczyła teściowej...
Bardzo piękna serwetka wyszła. teściowa na pewno była bardzo zadowolona z prezentu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Teściową zatkało... :))
UsuńJednak pierwsze koty nie za płoty:) Śliczna serwetunia:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj nie :)) Dziękuję :))
UsuńCudna serwetka.A widok piękny!
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńAniu, serwetka jest cudowna, ale zaskoczyłaś teściową:)
OdpowiedzUsuńPiękne widoczki okołoranczowe, aż Ci zazdroszczę tego spokoju:)
pozdrawiam, Marlena
Dziękuję :)) Ona zaniemówiła... :))
UsuńSama sobie zazdroszczę, a tym razem widoki wprawiły mnie we wspomnieniowy nastrój...
Serwetka cudna a widoki przepiękne takie swojskie polskie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękna chusta!! Mam nadzieję, że jak sama kiedyś w odległej przyszłości będę teściową to będę mogła liczyć nawet na kupny taki prezencik :P
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Och na pewno coś takiego Ci się trafi :)) Nie ja jedna robię takie rzeczy :))
UsuńWidoczki fantastyczne!!!
OdpowiedzUsuńSerwetka śliczna :)
Już widzę minę Teściowej, do której nie wypada iść bez prezentu :))))
Teściowa sama przybyła po prezent robiony niemal pod jej okiem - jesteś niesamowita!!! :)))))))))
Takich chwil się nie zapomina :)
Czterolistną nawet na Twoim zdjęciu znalazłam :)
Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję :))
UsuńNo ja też sobie nie wyobrażam iść na imprezę z gołą ręką... Zwłaszcza do teściowej :))
Gwoli uściślenia, obie panie w sobotę wieczorem odwiozłam do domu, po czym serwetkę robiłam dalej, a imieniny odbyły się w domu teściowej :))
Jesteś niesamowita ...gdzie??? Ślepa jestem... ;))
Serwetka robiona w takim cudnym plenerze to też musi być mistrzostwo - super niespodzianka !
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie :)) W trakcie robienia musiałam zaszyć się w pokoju na miękkim tapczanie i widoczki to ledwie przez okno widać było... Za to po zrobieniu sobie użyłam :))
Usuńmoja teściowa z serwetki sie ucieszyła :)
OdpowiedzUsuńSuper :)) Tak jak Ci już pisałam, nie ma opcji, żeby było inaczej :))
UsuńWiesz, ten pomysł chyba Tobie zawdzięczam... właśnie sobie uświadomiłam :))
dobra serweta nie jest zła :D
UsuńAleż oczywiście :)) Popieram :)))
UsuńPięknie jest wokół Twojego rancza.Ciekawe,że mam bardzo podobne wspomnienia z dzieciństwa i z wakacji spędzanych na wsi.A serwetka wyszła Ci śliczna,no i do tego w takim expresowym tempie ją wydziergałaś:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Jednak dzieciństwo na wsi nie ma sobie równych, prawda? :))
UsuńTempo faktycznie było superexpresowe, bałam się panicznie, że nie zdążę, bo przez brak doświadczenia w tym zakresie nie miałam pojęcia ile mi to zajmie.. :))
piekne widoki...jamam takie wspomnienia z wakacji u babci...serwetka sliczna....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie :))
UsuńSerwetka wyszła ślicznie:)) ale łąki są cudowne o tak nic nie może się równać z dzieciństwem na wsi:))) to były piękne dni... pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)) Oj, to były czasy... :))
UsuńSerwetkę i widoki już pochwalono,mnie też przypomniało się dzieciństwo. Chciałabym zwrócić jeszcze uwagę na zastosowany przyrząd do jej napięcia oraz pogratulować refleksu i pomysłowości.Pozdrawiam i zapraszam na mój blog: Koronki Iwonki
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie :)) Co do pomysłowości, to należy oddać honory Nimfie, która też zrobiła serwetkowy prezent dla swojej teściowej i to pewnie było źródłem mojego pomysłu :)) A przyrząd do napięcia idealnie się sprawdził :))
UsuńŚliczna serwetka !!!
OdpowiedzUsuńUroczy plener, tego mi brak....
Pozdrawiam
Dziękuję :)) Twoje również są świetne :)) Jeśli chodzi o plener, ciesz się zdjęciami do woli :))
UsuńBoska ta łąka! Dosłownie :-)))) Zawsze kiedy w taką wejdę, zapamiętuję ten moment na zimę, żeby sobie przypomnieć, jak może być fajnie :-)))) Zaimponowałaś wszystkim pomysłowością, sprytem i ekspresowym wykonaniem prezentu :-). A ja się nabrałam, patrząc na pierwsze zdjęcie serwetki,bo pomyślałam, że masz jakieś specjalne regulowane urządzenie do blokowania :-)))), dopiero po chwili dopatrzyłam się co to jest. Gratuluję, koronkowa robota :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Po takim komentarzu duma mnie rozpiera :))
UsuńSerwetka jest piękna. Po tym jak zobaczyłam bolerko i sweterki z wcześniejszych wpisów trudno mi uwierzyć, że to Twoja pierwsza serwetka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Mi też trudno uwierzyć, że wcześniej żadnej nie zrobiłam. A wystarczą narzędzia plus wzór z gazetki i się robi :)))
OdpowiedzUsuńDo teściowej bez prezentu... to nawet ja bym nie poszła :)) Świetnie wyszła ta serwetka, aż się nie chce wierzyć, że to pierwsza.
OdpowiedzUsuńA dziękuję :)) Ja też nie mogę uwierzyć ...to taka prościzna... :)))
UsuńPiękne zdjęcia robisz.
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńPiękne okolice,można oczy nacieszyć:)Serwetka cudo-i wzór i wykonanie.Wielkie brawa za tak udany debiut!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Małgosia
Dziękuję :)) Oj można... :)) Sama nie pomyślałam, że to takie proste :))
UsuńWitaj! Jak tu u Ciebie pięknie! Zostaję na dłużej !
OdpowiedzUsuńWitaj :)) Bardzo mi miło :)) Rozgość się i zostań tak długo, jak tylko masz ochotę :))
UsuńDwa lata temu w pobliżu mego zamieszkania obfociłam takie skojarzenie chabrów i maków. Przecudowne.
OdpowiedzUsuńBo to takie typowo letnio-wakacyjno-swojskie kompozycje, prawda? :))
Usuń