Muszę, po prostu muszę o angorze słów kilka napisać...
Robótka idzie ciężko. I to nie o ciężar włóczki tu chodzi. Angora i jej mieszanki, należą do włóczek leciusieńkich.
Chodzi o to, że wyrabiam resztki. Że mam tych resztek mnóstwo w rozmaitych kolorach. Nie zawsze do siebie pasujących. W dodatku robótka przechodziła różne perypetie:
Najpierw było to:
potem to:
a potem to:
pamiętacie, prawda? :)
aż urosło tyle:
po czym się skurczyło tak:
a teraz jest to:
Czyli robię, pruję, robię pruję itp itd.
Bo robię bez schematu, na początku nawet bez wyraźnej koncepcji. Koncept ukształtował się dopiero niedawno. Ma być raglan. Mój pierwszy w życiu. Ma być bezszwowo. Też pierwszy raz...
Ale nie to mnie tak boli. Boli mnie, że przez te wszystkie eksperymenty zrobiłam straszliwą sieczkę z tej włóczki. A teraz łączę kawałeczki. Bezsupłowo...
Boli mnie również to, że angora i jej mieszanki, mimo milusiawości, są tak kłaczkorozrzutne, że aż brzydko. Angora jest wszędzie, nie tylko na ubraniach, podłodze i dywanie. Kłaczki są na rękach, twarzy, nosie... Ostatnio znalazłam je w kuchni. Ręce opadają...
Oczywiście, ja uparciuch uroczyście oświadczam, iż się nie poddaję. Teraz postawiłam sobie za punkt honorowy, ten sweter ukończyć i móc wreszcie porządnie wysprzątać całe otoczenie :))
A na koniec Jing-Jang w wykonaniu moich futrzaków:
Sama słodycz, prawda? :))
Bardzo fajna żaróweczka :-) Młodzież ma określenie, bardzo trafne ale niecenzuralne, na takie kolory, więc poprzestanę na tych ogólnie przyjętych, grzecznych określeniach.Skończ szybciutko i się pokaż! Super zestaw. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, z tym że ta żaróweczka na żywo ma kolor pięknej czerwieni (karmazynu?) i nie bije po oczach, jak na zdjęciach :)) Macham drutami jak szalona :)) Jeszcze tylko rękawy :))
Usuńmasz cudne kolory tej angory ja jeszcze z takiej nie robiłam bo boję się prucia ale muszę spróbować pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Wszystko kupione albo na Allegro, albo w lumpexach, bo gdzie indziej jest nie do zdobycia. Próbuj :)) Tylko przedtem dokładnie przemyśl i ocblicz, co chcesz osiągnąć, bo przy pruciu zakłaczysz się na amen ...jak ja ;)) Nawiasem mówiąc, prucie angorze (w przeciwieństwie do moheru) nie szkodzi, o ile się przy robótce nitek nie urywa :))
UsuńSzynszylkowi chyba się spać zachciało:) Z niecierpliwością czekam co powstanie z angorki:)
OdpowiedzUsuńTak, one właśnie w taki sposób dziś spały :)) Nie mogłam się oprzeć... :)) Z angorki będzie sweter. Ale co do kolorów, to już nie wiem ile którego starczy... :))
UsuńPrawda.Że słodkie futrzaki:))Angorka wygląda ciekawie,po tylu perypetiach teraz już musisz ja doprowadzić do końca:)Angora ma wiele zalet i jedną wadę-łaskocze mnie w nos czym doprowadza mnie do szału a w związku z tym raczej unikam.Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się oprzeć i im pstryknęłam w czasie snu... :)) Nie poddam się, zawzięta jestem :)) Mnie też w nos okrutnie łaskocze. I przykleja się do twarzy, wchodzi do oczu. A najwięcej podczas prucia. Taka jej uroda, ale efekt wart jest tego :))
UsuńNo tak, robienie z czegoś, co zaczyna się unosić w powietrzu i pchać się do talerza, ale pociesz się, że po pierwszym praniu problem zniknie, a piękne efekty pozostaną.
OdpowiedzUsuńCzekam na zdjęcia całości, będzie bardzo energetycznie z takimi kolorami.
Co do prania nie jestem tego taka pewna, za trzecim razem na pewno :))
UsuńBędzie dobrze - super modne kolorki łączysz !
OdpowiedzUsuńDzięki :)) Pozbierałam odcienie brązów i jedyne modne akcenty to połączenie intensywnego różu z intensywną czerwienią :)) Nie miałam wielkiego wyboru, bo w przeciwnym wypadku musiałabym dodać zupełnie inny kolor i efekt byłby całkiem inny... :))
UsuńWłaśnie dlatego nie lubię prucia. Raz ze względu na to, że nienawidzę niszczyć tego co zrobiłam a po drugie, że kłęby kłaczków, pyłków itd. walają się dosłownie wszędzie. Kiedyś po pruciu nie mogłam dywanu doczyścić, na kolanach musiałam zbierać.
OdpowiedzUsuńSweterek będzie śliczny tylko już więcej nie niszcz niteczki. Mogłaś zacząć bezszwowo od góry, jest łatwiej.:) Trzymam kciuki:)
Pozdrawiam, Marlena
Już nie będę jej niszczyć :)) Koncepcja bezszwowości ukształtowała się dopiero, gdy dojechałam do pach. Wtedy zrobiło mi się szkoda tych kawałków i zrobiłam taką zmianę. Za kciuki dziękuję :)) Trzymaj i nie puszczaj...
Usuńslicznosci i zycze wytrwalosci...podziwiam za cierpliwosc...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia :)) Tym razem to już nie cierpliwość, a przekorna upartość :))
Usuń