Teraz rękawy już blisko ukończenia, wełna również... ;) Mam nadzieję, że mi starczy wełny i nie skończy się na długości 3/4.
W przerwie między tą robótką głowię się intensywnie nad formą i rodzajem wiosennego sweterka. Zrobiłam próbkę na drutach - niezbyt mi pasuje, bo nieciekawie się robi. Zrobiłam próbkę na szydełku - tak jak widać na zdjęciu poniżej, jak dla mnie za grubo to wychodzi.
I zgłupiałam.
A miało być idealnie...
Wyjścia są trzy: 1.Zacisnę zęby i zrobię toto na drutach; 2.Przewinę na dwa cieńsze pasma i wrzucę na maszynę, albo 3.Zrobię cieńszą wersję na szydełku...
Wiem już, jaki fason ma mieć sweter. Jeśli zrobię to na drutach czy na maszynie, będzie w szerokie pasy. Jeśli zaś zdecyduję się na szydełko, paski będą wąskie i być może się pofalują....
Na razie jednak robótkowanie jest skutecznie hamowane obserwacją i zabawą z futrzakiem. Chyba zostanie imię Myszka :) Stworzenie niesamowicie pocieszne, powoli się do nas przyzwyczaja. Nawet szczeka, gdy jej nie pasuje, żeby syn ją wyciągał z klatki...
Znaczy się, zbyt towarzyska nie jest. Przytulać się nie lubi, raczej ucieka, gdzie pieprz rośnie ;)
Gdy się głaska ją po karku i za uszkami, tak śmiesznie opuszcza uszy :)
Poniżej modelka zaraz przed wyjściem na wieczorny rajd po domu...
A po rajdzie w pozycji "zmęczony pies"...
cierpliwosci zycze i takiego ding dong co to sprawi,ze usiadziesz i zrobisz i bedziesz adowolona...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci serdecznie, staram się i z niecierpliwością czekam na tego ding donga... ;)
OdpowiedzUsuń