poniedziałek, 30 grudnia 2013

Kolejne razemwiczki

Zanim przejdę do tematu właściwego, pragnę gorąco Wam podziękować za komentarze poprzednich postów. Ostatni estoński komplet jest bardzo ciepły i lekki, choć odrobinę podgryza. Jednak zapewniam, że to podgryzanie nie przeszkadza, gdy na dworze zimno.

A teraz o rękawiczkach.
Do kompletu z czapką, o której była mowa w połowie listopada (a od której zaczęło się moje czapkowe szaleństwo tej jesieni...), powstały dla Sis rękawiczki:



























Wersja krótka, lecz w kolorach identycznych z moimi. Oczywiście wszystko wg nauk naszej blogowej Pani Profesor Intensywnie Kreatywnej.
Wersja krótka wynikła nie z lenistwa, oszczędności czy mojego wygodnictwa, lecz po prostu wydała mi się bardziej praktyczna. Za to palce są szersze, takie z miejscem "na pierścionki" :))
Włóczka Kotek (100g=300mb), na drutach KPnr2. Różowe to coś sztuczne, z lekka puchate...

Na razie nie przewiduję epidemii rękawiczek, jak to miało miejsce w przypadku czapek. Rękawiczki uważam  za o wiele mniej zaraźliwe, zwłaszcza że na drutach mam jeszcze szalik do kompletu. Sis narzeka, że przymarza, więc się spieszę...

W związku z tym, że to mój ostatni post w tym roku, życzę Wam mnóstwa kolejnych inspiracji, szczęścia, zdrowia, pomyślności i spełnienia marzeń w 2014 roku. Szampańskiej zabawy!! :))

sobota, 28 grudnia 2013

Estońskie szarości w zimowej odsłonie

Na wstępie gorąco dziękuję Wam za wszystkie życzenia. Pragnę Wam donieść, że ze mną już lepiej, za to teraz coś moich chłopaków bierze... Ja tam wolę myślec, że to nie przeze mnie i niech tak zostanie.

Od pewnego czasu dłubałam ja ci szarą estonkę. Najpierw powstała czapka, a wczoraj skończyłam szalik. Ażurowy. Tak wyglądają w duecie:




Pierwsze zdjęcie z lampą błyskową, drugie bez. Próbowałam doczekać się dziś ładniejszej pogody dla zdjęć, ale się nie doczekałam. Trudno, ważne że coś widać.

Czapka jest zrobiona podwójną, a szal pojedynczą nitką wełny estońskiej 400m/100g. Zużyłam cały jeden motek. Mam jeszcze drugi i miałam zrobić szal dłuższy, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że taki będzie w sam raz.

Druty o KP4,5mm dla obu powyższych robótek.

Wzór szala znajdziecie w gazetce Sabrina - wiosna 2013 -1/2013, model nr8. Może ktoś znajdzie w sieci, bo ja nie trafiłam, a nie wrzucę, bo skaner mi padł. Ze zdjęcia nie ma zaś pożytku.

Na koniec zdradzę tak po cichutku, że robię właśnie razemwiczki dla Sis... :))

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych (??) Świąt

Miało być tradycyjnie, od życzeń, zdrowia... no właśnie - zdrowia... Dopadło mnie paskudztwo, cisnęło do łóżka, a robota niech zrobi się sama. Ale byłoby fajnie. Niestety nic samo nie chce się zrobić, więc stękam, kwękam i jęczę żałośnie i piekę ciasta, lepię uszka i pierogi, smażę rybę, itp itd. Jutro przecież gości mamy.

Dziwna ta angina: najpierw zajęło mi stawy, a dopiero od wczoraj rozbolało mnie gardło. I to jak rozbolało! Żadne cudowne pastylki na stado dzikich bestii nie pomagają. Doktor zajrzawszy w gardło tylko wykrzyknął: ROPAA!! Kurcze, szyb montować i na szejka się kreować, ot co..
Najgorsze jest to, że przy zaordynowanym antybiotyku nie wolno alkoholu, a ja dopiero co zaszalałam i specjalnie na Święta Igristoje (za całe 7zł - czysta ekstrawagancja, ot co..) nabyłam. Tym sposobem Igristoje doczeka Sylwestra, a my spędzimy te Święta w czwórkę: Chłopaki, ja i moja angina...

Pewnie nie muszę Wam mówić, że i robótki leżą odłogiem? Nie da się, po prostu się nie da. Chociaż... uups, przybyła jeszcze jedna czapka, która niedługo pójdzie w siną dal. Postaram się zrobić fotkę i następnym razem, może już w bardziej sprzyjających warunkach zdrowotnych, na pewno będę się nią chwalić.

Jeśli chodzi o chwalenie, to na łamach tego bloga nie sposób nie chwalić moich chłopaków. Starszy zajął się logistyką (dostarczaniem produktów żywnościowych), a młodszy dzielnie asystował w pracach wszelakich, dzięki czemu brud z podłogi i sprzętów nie ewoluuje i nie mówi do mnie: mamo :))
Spójrzcie jakie drzewko w moim domu zagościło. Chłopaki nabyli, młodszy dekorował. Ja leżałam...



Powiesiliśmy wszystko to, co było w domu, a że łańcucha nie ma, to komu to przeszkadza? Nam się podoba :))
I w tym momencie składam Wam najserdeczniejsze z serdecznych życzenia zdrowych, spokojnych i radosnych świąt Bożego Narodzenia!! Niech się Was żadne paskudztwo nie ima, a Mikołaj bogato sypnie prezentami :)) Buziaczki wielkie!!

niedziela, 15 grudnia 2013

Estoński komplet zimowy

Komplet powstał już na początku minionego tygodnia, lecz z pewnych względów (o tym innym razem..) jestem w stanie dziś go pokazać.


Miałam też nadzieję, że weekend uraczy nas lepszą pogodą, dzięki której mogłabym zrobić lepsze zdjęcie, lecz moją nadzieję diabli wzięli.

Komplet powstał z jednego motka (400m/100g), 100 i trochę gram estońskiej wełny. Nie blokowałam chusty, bo i tak wyszła wystarczająco duża. Ma byyć ciepła i jest. Czapka jest robiona podwójną nicią. Obie rzeczy zrobiłam na drutach KP 4,5mm.
Jeśli chodzi o wzorek (środkowej części), to nie jestem go w stanie teraz namierzyć. Posiadana przeze mnie wydrukowana wersja nie nadaje się do zeskanowania, a przy wydruku kompletnie zapomniałam zapisać jego nazwę. Jeśli znajdę, na pewno zrobię update :)) Natomiast brzegowa część wzoru chusty, to moja własna inwencja twórcza. Coś po swojemu pokombinowałam, tu przerobiłam razem, tam zrobiłam narzut i wyszło. Mi się podoba :)) Zwłaszcza, że to moja pierwsza w życiu chusta i nie korzystalam z gotowych wzorów i podpowiedzi. Sama wszystko obmyśliłam i jestem z siebie dumna. Niech mnie tylko ktoś mocno trzyma, bo pęknę z dumy... ;))

Na drutach teraz przerabia się szara estonka i również nieźle kombinuję ..

Na deser pozostawiam Was z moimi kochanymi futrzakami:



























Od razu cieplej, prawda? :))

niedziela, 8 grudnia 2013

Zaczapkowanie totalne II

Jak tytuł powyższy wskazuje, nadal pozostaję w tematyce czapkowego szaleństwa. Wzięło mnie na dobre i jakoś końca nie widać:





























Granatowa (tak tak, granatowa, ale nie regulujcie monitorów, bo to aparat mi kolor prześwietlił) czapka z pierwszego zdjęcia i zielona ze zdjęcia trzeciego powstała dla moich chłopaków. Tak szybko mi je spod drutów zwinęli, że kilka dni czekałam na sposobność zrobienia im jakiegokolwiek zdjęcia.
Komplet szaro-czerwony powstał natomiast bez specjalnego przeznaczenia. Miałam trzy motki ładnej, bardzo grubej włóczki, więc bardzo byłam ciekawa efektu. Bardzo mi się podoba :))
Użyte włóczki: do granatowej przewinęłam kilka razy cienką włóczkę ze szpuli (na 99% akryl), zielona oraz kolorowa - poszłam właśnie sprawdzić etykiety, ale... NIE MAM :(( Wczoraj robiłam porządki...
Druty to dla granatowej i zielonej KP4,5, a dla szaroczerwonej KP6 (czapka) oraz proste 8mm (szalik). Nic by nie szkodziło, gdybym zrobiła ten komplet grubszymi drutami, ale takie mam w swojej kolekcji najgrubsze.

Była zrobiona jeszcze jedna czapka, ale zdjęcia jej zrobić nie zdążyłam. Wiąże się z nią dość ciekawa, chwilami komiczna, chwilami przyprawiająca o dreszcz grozy historia.

Otóż moja ciocia koniecznie zapragnęła mieć własnoręcznie zrobioną czapkę. Do tej pory dzielnie dłubała skarpetki na pięciu drutach. Jej pragnienie stało się tym większe, gdy zobaczyła na FB moje czapki. Pewnego jesiennego popołudnia umówiłyśmy się na wspólne dzierganie. Kupiła włóczkę, druty i stawiła się w gotowości bojowej. Co tu dużo mówić, ja również byłam w gotowości bojowej, gdyż koniecznie chciałam ją w ten jeden wieczór nauczyć tej niezbyt trudnej (hmmmm.....) sztuki. Pierwsza na przeszkodzie stanęła nam kupiona przez ciocię włóczka. Za cienka. Druty też. Taką czapkę to by robiła nie jeden wieczór, lecz kilka. W takim razie postanowiłyśmy, że czapka powstanie z podwójnie złożonej nitki, więc skręciłam dla cioci odpowiednie druty i przystąpiłyśmy do dzieła. Ja w tym czasie robiłam jedną z bordowych czapek, pokazywanych w poprzednim poście. W pewnym momencie moich uszu zaczęły dobiegać coraz głośniejsze odgłosy wydawane przez ciocię. Jakieś sapnięcia, syknięcia, a potem głośne: AUĆ. Tego nie należało ignorować w żadnym wypadku. Okazało się, że uszykowane przeze mnie druty kompletnie kłóciły się ze sposobem przerabiania cioci, której niewiele już było trzeba od zrobienia dziury w palcu. Nie pytajcie mnie Jak?? Po prostu technika. Ja przesuwam oczka na drucie palcami, a ona popychając czubek druta. A że moje KP mają ostre czubki, to bez bólu się nie obyło. Jeśli myślicie, że to jest ten dreszczowy moment, to jeszcze się rozczarujecie, jeszcze nie tak szybko... Na szczęście znalazłam odpowiednie druty na żyłce. A że żyłka była sztywna, się zwijała i nie chciała współpracować, to coż - wytnie się... Do tego okazało się, że jednak trzeba podpruć i wziąć jeszcze grubsze druty. W każdym bądź razie, zasiedziałyśmy się do późnego wieczora i czapki nie udało się nam w tym dniu skończyć. Rozpisałam cioci ostatni, chyba najważniejszy etap na kartce i czekałam cierpliwie na rezultat. Czekać długo nie musiałam, ciocia zgłosiła się do mnie równo po tygodniu. Z miejsca oświadczyła, że w swoim życiu już czapki nie zrobi i wyciągnęła z reklamówki swoje dzieło... Ale jeszcze zanim na nie spojrzałam, zobaczyłam na jej twarzy, a dokładniej obok zewnętrznego kącika lewego oka, ciemnoczerwony okrągły ślad. Zastanowiło mnie to, ale nie zdążyłam zapytać, gdyż jak dorośli mówią, się im nie przerywa, prawda? A ciocia moja w tym właśnie momencie, trzymając to swoje włóczkowe nieszczęście w dłoni, opowiadała, że tak się na tą czapkę zezłościła, że jak nią piz...ła (czyt.cisnęła), to mało sobie druta do oka nie wsadziła!!. I wiecie co, moja wyobraźnia okazała się w tym momencie niewystarczająca, choć dotąd na nią nie narzekałam. Za nic w świecie nie potrafię sobie wyobrazić, jak mogło do tego dojść...
Ulitowałam się więc nad ciocią i zrobiłam jej tą czapkę. Ma identyczny wzór, jak zielona z dzisiejszego zdjęcia, tylko ściągacz wąski, bez zawijania. Widzieć szczęście na twarzy bliskiej osoby - bezcenne :))
I to tyle z tej historii...

W każdym bądź razie, czapki jeszcze będą, rękawiczki dla Sis leżą i tęsknie kwiczą, zaczęte swetry również, suszy się już coś, co pokażę następnym razem (do kompletu z czapką, oczywiście), a chłopaki zgłosili swoje zapotrzebowanie na szaliki.... I to nie byle jakie. Jeden na pewno ma być niegryzący, w czarne i bordowe pasy. Drugi ma być ładny - nie ma to jak precyzja :))
Drogi Mikołaju, poproszę pod choinkę czasowstrzymywacz....